Typy na Boxing Day - 19 kolejka
Jednak gramy. Po poniedziałkowym spotkaniu klubów Premier League zapadła decyzja, aby nie przerywać ligi ze względu na szalejącego po wszystkich klubach koronawirusa. A zatem tradycji stanie się zadość i w Boxing Day będziemy mogli emocjonować się angielską piłką. Oczywiście nie mogło się obyć bez meczów odwołanych i tym razem padło na spotkania Liverpoolu z Leeds, Wolverhampton z Watfordem i Evertonu z Burnley. Z kolei starcie Manchesteru United z Newcastle zostanie rozegrane w poniedziałek, dlatego nie zostało przeze mnie uwzględnione. Zapraszam na zapowiedź tego, co może wydarzyć się w 19 kolejce Premier League.
Manchester City (1) (14-2-2 44:9) - Leicester (9) (6-4-6 27:27)
W
niedzielnym hicie 19 kolejki Premier League Manchester City będzie liczył na
umocnienie swojego miejsca na szczycie tabeli Premier League i wygranie
dziewiątego meczu z rzędu. Leicester będzie chciało odbić się po odpadnięciu w
środku tygodnia z Carabao Cup po szalonym starciu z Liverpoolem.
Manchester
City jest ostatnio w iście mistrzowskiej formie i nie jest przypadkiem, że
zapewnili sobie fotel lidera na okres świąteczny. The Citizens wygrali osiem
kolejnych meczów, strzelił w tym czasie 24 goli i stracił zaledwie trzy. Podopieczni
Pepa Guardioli nie odczuli tak bardzo jak inne zespoły ataku koronawirusa w
ostatnich tygodniach i udało się zachować piłkarzy pierwszego składu w dobrym
zdrowiu.
Leicester
na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy ma problem ze złapaniem regularności.
Lisy ostatni raz wygrały dwa kolejne mecze w lidze w końcówce października. Od
tamtego czasu zanotowali tylko dwie wygrane z Watford i Newcastle, dwa razy
remisowali i trzykrotnie przegrywali. Poprzednie dwie kolejki odbyły się bez
udziału Lisów, ale była to konsekwencja problemów kadrowych u ich rywali.
Spotkanie
będzie rozgrywane na Etihad Satdium, co zdecydowanie faworyzuje gospodarzy. The
Citizens mają najlepszy bilans meczów domowych z 22 punktami w 9 meczach.
Leicester natomiast, punktuje na wyjazdach bardzo przeciętnie, na poziomie
środka tabeli z zaledwie 9 wywalczonymi punktami po 8 spotkaniach.
Manchester
City jest w gazie i ciężko znaleźć w ich grze słabe punkty. Pierwszy mecz
pomiędzy tymi drużynami zakończył się sromnym zwycięstwem mistrzów Anglii i
biorąc pod uwagę formę w jakiej się znajdują, nie potrafię przewidywać straty
punktów przez The Citizens. Leicester prawdopodobnie będzie stanowiło większe
wyzwanie niż Leeds czy Newcastle, ale siła jaką dysponuje City będzie za duża
dla podopiecznych Brendana Rodgersa.
Mój typ: Manchester City 2-0 Leicester
Norwich (20) (2-4-11 8:34) -
Arsenal (4) (10-2-6 27:23)
Norwich, po trzech porażkach ligowych z
rzędu, poszuka zdobyczy punktowej w domowym meczu z Arsenalem, który w będzie chciał
kontynuować dobrą formę i uciec goniącej stawce, umacniając swoje miejsce w
pierwszej czwórce.
Norwich jest jednym z dwóch najgorszych
zespołów w lidze, a chwilowa poprawa formy, która pokryła się ze zmianą trenera
na Deana Smitha, dawno minęła. Kanarki przegrały ostatnie trzy mecze, na zwycięstwo
czekają od ponad miesiąca, ale nie dzieje się tak przez przypadek. Norwich strzeliło
tylko 8 goli w 17 meczach, co średnio nie daje nawet jeden bramki na dwa mecze,
stracili 34 bramki, co jest trzecim najgorszym wynikiem. Beniaminek oddał
również najmniej celnych strzałów w sezonie i mają również najniższy wskaźnik
celnych strzałów, w przełożeniu na 90 minut. Norwich można w zasadzie
podsumować jednym stwierdzeniem - Kanarki nie tworzą okazji do gola, co za tym
idzie, nie strzelają goli, a jak się nie strzela, to nie da się wygrywać
meczów.
Arsenal jest w zupełnie różnej formie od
Norwich. Kanonierzy wygrali trzy ostatnie mecze, strzelając w nich 9 goli i
tracąc tylko jednego. Mikel Arteta może opierać grę swojej drużyny na młodych
piłkarzach, którzy ciągną drużynę w ofensywie, a w spotkaniu z Leeds wygranym
4-1, po raz pierwszy w historii klubu zdarzyło się, aby w jednym meczu trzech
różnych strzelców miało mniej niż 21 lat. To najlepiej pokazuje jak silna jest
młodzież w Arsenalu. Londyńczycy strzelili co prawda zaledwie 27 goli, ale jest
to efektem słabego startu sezonu, natomiast średnio na mecz oddają ponad 5
strzałów celnych na bramkę rywali i w starciu ze słabą defensywą Norwich, można
spodziewać się ostrzału ze strony gości.
Norwich w tym sezonie strzeliło gola tylko
Leicester z zespołów pierwszej dziesiątki. Pierwsze spotkanie na Emirates
Stadium zakończyło się skromną wygraną Kanonierów. Nie ma sensu kombinować i
przewidywać niewiadomo jakich sensacji, dlatego postawię na pewną wygraną
Arsenalu.
Mój typ: Norwich 0-3 Arsenal
West Ham (5) (8-4-5 28:21)
- Southamtpon (15) (3-8-6 16:26)
Na London Stadium, piąty w tabeli West Ham poszuka
pierwszego od początku grudnia zwycięstwa, natomiast Southamtpon będzie chciało
przerwać serię meczów bez wygranej ciągnącą się od sześciu meczów.
West Ham w ostatnim czasie jedzie trochę na
opinii, a na 5 miejscu utrzymuje się dlatego, że goniący ich rywale, nie
rozgrywali swoich spotkań. Młoty wygrały tylko raz w poprzednich sześciu
meczach, pokonując na swoim stadionie Chelsea. Przegrali w tym czasie z
Wolverhampton, Manchesterem City i Arsenalem, a zremisowali z Brighton i
Burnley. Czar związany z bardzo dobrą formą podopiecznych Davida Moyesa prysł,
ponieważ spośród wspomnianych niewygranych meczów, tylko w starciu z Brighton
można było powiedzieć, że Londyńczycy zasłużyli na wygraną, którą stracili w
doliczonym czasie gry. W pozostałych starciach byli co najwyżej równorzędnym
rywalem dla Burnley i znacznie odstawali od przeciwników z którymi przegrywali.
Southamtpon od początku sezonu nie wygląda na
zespół, który mógłby powalczyć o miejsce w pierwszej dziesiątce i raczej będą
do końca rozgrywek kręcić się w okolicach strefy spadkowej. Święci wygrali
tylko trzy mecze na przełomie października i listopada, kiedy mieli okres zwyżki
formy, ale ani we wcześniejszych siedmiu meczach, ani w następnych sześciu do dnia dzisiejszego nie
potrafili zgarnąć kompletu punktów. Problemem podopiecznych Ralpha Hasenhuttla
jest słaba ofensywa, która strzeliła tylko 16 goli i przeciętna defensywa z 26
bramkami straconymi. Takie zestawienie nie może pozwalać na regularne
punktowanie, dlatego Święci są tak nisko w tabeli.
West Ham uczynił z London Stadium miejsce, do
którego rywale nie lubią przyjeżdżać. Przegrał tu Liverpool, Tottenham i
Chelsea, dzięki czemu pod względem meczów domowych Młoty zajmują 6 miejsce.
Southamtpon natomiast, radzi sobie bardzo źle na wyjazdach. Święci wygrali w
delegacji tylko raz z Watfordem, trzy razy remisowali i pięciokrotnie tracili
komplet punktów.
Na papierze West Ham wygląda na faworyta, ale
spodziewam się, że obniżka formy w ostatnim czasie nie jest przypadkiem i w tym
trudnym okresie Southampton może pokusić się o urwanie punktów Londyńczykom.
Mój typ: West Ham 1-1 Southampton
Tottenham (7) (8-2-5 18:19)
- Crystal Palace (11) (4-8-5 24:24)
W derbach Londynu na północy stolicy,
Tottenham będzie chciał kontynuować dobrą formę po powrocie do gry, a Crystal
Palace będzie liczyło na kolejne urwanie punktu drużynie walczącej o
europejskie puchary.
Tottenham miał dłuższy rozbrat w piłką i
ominął dwie kolejne kolejki przed zeszłotygodniowym starciem z Liverpoolem, a w
sumie ma tych zaległości aż trzy. W starciu z The Reds Koguty pokazały, że po
przyjściu Antonio Conte wszystko zaczyna iść w dobrym kierunku. Oczywiście
wynik 2-2 trzeba traktować jako dobry rezultat, ale kto oglądał ten mecz to
wie, że Londyńczycy powinni wygrać tamto spotkanie. To co najważniejsze dla
fanów Spurs, to fakt, że w pierwszych 5 meczach Antonio Conte zgarnął 11
punktów i cały czas utrzymuje serię bez porażki.
Crystal Palace notowało od końcówki września
przez równe dwa miesiące imponującą serię bez porażki, która wynosiła 7 meczów,
ale później przyszły trzy porażki, a ostatnie dwa mecze to wygrana z Evertonem
i remis z Southamtpon.
Choć Tottenham ma trzy zaległe mecze, to
wszystkie miały odbywać się na wyjeździe, zatem mamy w pełni obraz formy
Kogutów na swoim stadionie i pod tym względem Koguty ustępując tylko
Manchesterowi City, Liverpoolowi i
Arsenalowi, z bilansem 6 zwycięstw, remisu i dwóch porażek. Na ten bilans
składają się m.in. niedawny remis z Liverpoolem i pokonanie mistrzów Anglii na
inaugurację sezonu.
Jeżeli chodzi o Crystal Palace i mecze na
wyjeździe, to Orły zdecydowanie nie lubią ruszać się poza Selhurst Park i z
ośmiu delegacji przywieźli jedynie 6 punktów, chociaż były to niełatwe
przeprawy, ponieważ remisowali na Emirates, Turf Moor i London Stadium, a
jedyny komplet punktów przywieźli z Etihad Stadium.
Pierwszy mecz pomiędzy tymi zespołami był
fatalny w wykonaniu Tottenhamu i zakończył się wygraną Palace 3-0, ale teraz
mamy do czynienia z innym zespołem, który pod wodzą Conte nie ma zamiaru się
zatrzymywać. Wydaje się, że Włoch zaczyna wyciągać ze swoich piłkarzy to co
najlepsze, a kiedy ci są w formie, to przerastają jakością zawodników Patrick Vieiry,
dlatego spodziewam się kontynuacji dobrej passy Spurs i zwycięstwa w derbach
Londynu.
Mój typ: Tottenham 2-1 Crystal Palace
Aston Villa (10) (7-1-9 23:25)
- Chelsea (3) (11-5-2 39:12)
Na Villa Park rozpędzona pod wodzą Stevena
Gerrarda Aston Villa, podejmie Chelsea, u której zaczęły pojawiać się pierwsze
rysy po piorunującym starcie sezonu.
Aston Villa od pojawiania się w klubie
Stevena Gerrarda notuje wyniki według prostego schematu - wygrywa mecze, które
wygrać powinna i przegrywa te, które miała przegrać. The Villans pokonali
Brighton, Crystal Palace, Leicester i Norwich, natomiast tracili punkty z
Liverpoolem i Manchesterem City. W tym czasie Gerrard zdołał odblokować w
ofensywie swoich podopiecznych, ponieważ strzelali po dwa gole, kiedy wygrali i
tylko z The Reds nie udało znaleźć im się drogi do bramki.
Chelsea od ośmiu spotkań waha się z formą
ligową. W tym czasie The Blues nie potrafili wygrać dwóch meczów z rzędu, tylko
dwa razy zachowywali czyste konto i chociaż starcia z Evertonem i Wolverhampton
trzeba zaliczyć do tych, w których Thomas Tuchela musiał zmagać się z
problemami kadrowymi, to przede wszystkim przeciwko The Toffees, Chelsea
powinna zgarnąć komplet punktów, ponieważ Everton wyszedł na tamten mecz
głębokimi rezerwami.
Aston Villa w meczach domowych spisuje się
dokładnie na poziomie drużyny ze środka tabeli. 4 zwycięstwa, 1 remis i 3
porażki w dziewięciu meczach to bilans bardzo przeciętny, chociaż po zamianie
trenera potrafili na Villa Park pokonać Leicester i Brighton, a przegrali z Manchesterem
City. Z kolei Chelsea w meczach wyjazdowych ustępuje tylko swoim rywalom w
walce o tytuł i w 9 meczach zgarnęli 20 punktów.
Już wiadomo, że na ławce Aston Villi nie
zasiądzie Steven Gerrard, który zakaził się koronawirusem, ale większość
piłkarzy będzie do dyspozycji w starciu z Chelsea. Dobre informacje napływają
dla Thomasa Tuchela, który prawdopodobnie będzie miał do dyspozycji Romelu
Lukaku i Hudsona-Odoi. Zwłaszcza powrót Anglika może okazać się kluczowy,
ponieważ przed przerwą w występach przejawiał znaczącą zwyżkę formy.
Chelsea oczywiście jest faworytem starcia z
Aston Villą, ale The Villans pokazali, że nawet kiedy przegrywali z najsilniejszymi,
to potrafili postawić ciężkie warunki rywalom. Niemniej spodziewam się, że The
Blues zgarną trzy punkty wiedząc, że na kolejne straty nie mogą sobie na razie pozwolić,
aby Manchester City nie uciekł za daleko w tabeli.
Mój typ: Aston Villa 1-2 Chelsea
Brighton (13) (4-8-4 14:17) -
Brentford (12) (5-5-6 21:22)
Na zamknięcie emocji w Boxing Day, na The
Amex stadium zmierzą się sąsiedzi ze środka tabeli. Trzynasty Brighton,
podejmie dwunaste Brentford.
Głównym problemem Brighton w tym sezonie jest
niewygrywanie spotkań. Aż trudno w to uwierzyć, ale ostatni raz komplet punktów
podopieczni Grahama Pottera zgarnęli 19 września w piątej kolejce, co było dla
nich czwartym zwycięstwem w sezonie. Od tamtej pory zanotowali 8 remisów i 3
porażki. Seria ta mogłaby być jeszcze dłuższa, ale odwoływane były ich mecze z
Tottenhamem i Manchesterem United.
Powód tak złej passy Brighton jest bardzo prosty i od razu rzuca się w oczy - Mewy
nie strzelają goli. Kiedy wygrywali 4 z 5 pierwszych meczów, to w trzech strzelali
po dwa gole i wtedy wydawało się, że demony nieskuteczności z poprzedniego
sezonu przepadły na zawsze. Jednak w okresie, kiedy nie potrafią odnieść
zwycięstwa, tylko raz zdobyli więcej niż jednego gola, w zremisowanym starciu z
Liverpoolem. Wniosek jest prosty - nie strzelasz goli, nie wygrywasz meczów.
Brentford z kolei zaczęło odbijać się po
przegraniu czterech meczów z rzędu i w pięciu meczach zgarnęli 8 punktów. Co
prawda Beniaminka dawno nie widzieliśmy ligowej akcji, ponieważ dwa poprzednie mecze zostały odwołane,
ale w środku tygodnia zagrali ćwierćfinałową potyczkę w Carabao Cup z Chelsea i
choć przegrali 2-0, to pozostawili po sobie dobre wrażenie.
Z takim bilansem, jaki ma Brighton, ciężko
powiedzieć aby drużyna spisywała się dobrze gdziekolwiek, chociaż są lepsi o
dwa punkty w meczach wyjazdowych. Na swoim stadionie zgarnęli tylko 9 punktów w
8 meczach i zaledwie ośmiokrotnie trafiali do siatki. Za to dla Brentford nie
ma znaczenia gdzie grają, ponieważ tak samo punktują na wyjazdach jak u siebie,
zdobywając po 10 punktów.
Jest to mecz bez wyraźnego faworyta, chociaż statystyki
pokazują, że należy skłaniać się bardziej ku zwycięstwu Brentford, tym bardziej,
że w drużynie gospodarzy zabraknie Dunka, Bissoumy i Webstera, a goście mają do
dyspozycji wszystkich podstawowych piłkarzy. Co prawda do składu Brighton wraca
Welbeck, który pauzował z powodu kontuzji od końca września, ale nawet jeżeli
Anglik pojawi się na The Amex, to raczej nie będzie zbawieniem dla swojej
drużyny. Myślę, że będzie to jedno z tych spotkań po którym Graham Potter
pomyśli sobie, że dało się wycisnąć więcej, dlatego postawię na remis z małą
ilością bramek, czyli kontynuację tego, co przez większość sezonu prezentuje
Brighton.
Mój typ: Brighton 1-1 Brentford
Komentarze
Prześlij komentarz