Liverpool bez wstydu, ale na Real to za mało
Przez wrodzoną skromność nie powiem kto, ale ktoś powiedział przed sobotnim meczem, że będzie to najlepszy finał Ligi Mistrzów od wielu lat i ten ktoś znowu miał rację. Ostatni tak emocjonujący finał oglądaliśmy chyba na Allianz Arena kiedy grały ze sobą Bayern i Chelsea. W sobotę dostaliśmy wszystko czego oczekujemy od futbolu. Warto to wszystko zebrać do kupy i podsumować, zatem zapraszam do lektury. Oddajmy królowi co królewskie Nie można przejść obojętnie obok tego czego dokonał Real. 13 tryumf w historii i 3 z rzędu to osiągnięcie bezsprzecznie bezprecedensowe w najnowszej historii piłki nożnej. Tak jak pisałem przed meczem – Real nawiązuje do czasów, kiedy wygrywał Puchar Europy pięć razy pod rząd. Czego by nie mówić, to nie można tych dokonań Realu tłumaczyć tylko szczęściem, bo nie da się szczęśliwie wygrać Champions League trzy razy rok po roku. I nawet jeżeli uznamy, że Madrytczycy mieli w starciu z Liverpoolem dużo szczęścia, a mieli, to nie tylko ono przesądził